poniedziałek, 31 marca 2014

Pieśni Kalliopy Słowieńskiej... Krzysztofa Klabona

Mężczyzna śpiewający i grający na lutni, ok. 1640 r.
Grafika: Abraham Bosse.
Źródło: 
http://commons.wikimedia.org/
Kontynuując wątek muzyczny, wspominałam w poprzednim poście o utworach ku czci Jana Zamoyskiego. Muzykę do "Pieśni Kalliopy Słowieńskiey... " skomponował Krzysztof Klabon. Był to śpiewak i lutnista służący, tak jak Jan Zamoyski, na dworze 4 monarchów, od Zygmunta Augusta począwszy, na Zygmuncie III kończąc. Utwory lutniowe w wykonaniu Klabona oraz jego śpiew uświetniały dwa wesela Zygmunta III, zdobycie Smoleńska oraz wesele Jana Zamoyskiego z Gryzeldą Batorówną.


Niewiele jego dzieł przetrwało do dnia dzisiejszego. Z oryginalnych utworów w całości zachowało się właśnie sześć czterogłosowych Kalliop. Tytuły kolejnych pieśni to: Słuchajcie mię, wszystkie kraje, Szerokie sarmackie włości, Sławne potomstwo Lechowe, Tryumfuj, wierny poddany, Głośnym zwycięstwem głośna, Kalliope moja oraz Jeśli greccy Hektorowie.

Zapraszam do wysłuchania jednej z pieśni :)

To było wielkie zwycięstwo... propagandowe :)

Miedzioryt ukazujący zdobycie zamku
i wzięcie Arcyksięcia do niewoli.
Ze zbiorów Muzeum Wojska Polskiego,
autor nieznany, XIX wiek.
24 stycznia 1588 roku Jan Zamoyski pokonał Arcyksięcia Maksymiliana Habsburga w bitwie pod Byczyną. Echami tej wiktorii jest wiele ciekawych utworów literackich. Jan Zamoyski urasta w nich do rangi bohatera narodowego. Joachim Bielski napisał "Pieśń nową o szczęśliwej potrzebie pod Byczyną z arcyksięciem Maksymilianem", (Kraków 1588); Stanisław Grochowski "Pieśni Kalliopy słowieńskiej na zwycięstwo pod Byczyną w r.p. 1588" (Kraków 1589) oraz "Hołubek, albo dzieła rycerskie i śmierć nieśmiertelna jego" (Kraków 1589), Adam Czahrowski "Treny i rzeczy rozmaite" (Poznań 1597) – dedykowane hetmanowi Janowi Zamoyskiemu), Stanisław Niegoszewski "Ad Illustrissimum Principem Joannem Zamoiscium Epinikion" (1588); w opozycji do pochwalnej pieśni Bielskiego stanął Bartosz Paprocki "Na harde a wszeteczne śpiewanie Joachima Bielskiego o byczyńskiej przygodzie odpowiedź Bartosza Paprockiego Roku Pańskiego 1588" – był to po prostu paszkwil na Zygmunta III i Jana Zamoyskiego, Szymon Szymonowic Flagellum livoris, (Kraków 1588) – zbiór pieśni łacińskich sławiących zwycięstwo Zamoyskiego pod Byczyną.

piątek, 28 marca 2014

Morsztyn o Sobiepanie, trochę niecenzuralnie

Jan Andrzej Morsztyn
źródło: http://commons.wikimedia.org/
Gdy Jan "Sobiepan" Zamoyski postanowił się ustatkować i wziąć sobie za żonę Marię Kazimierę d'Arquien, nie miał innego wyjścia i musiał odprawić ze swego dworu swój "harem", Jan Andrzej Morsztyn skomentował to w ten sposób:

Paszport kurwom z Zamościa

Zośka z Zamościa, Baśka z Turobina
Jewka ze Zwierzyńca, z Krzeszowa Maryna
Te cztery kurwy, z piątą panią starą
Pod dobrą idą na wędrówkę wiarą
Służyły wiernie, póki pański długi
Kuś potrzebował ich pilnej usługi 
Teraz, że z ślubną związki zawarte żoną
Precz ich zapewne od dworu wyżeną.

czwartek, 27 marca 2014

"Basetla" czyli Gryzelda z Zamoyskich Wiśniowiecka

Gryzelda z Zamoyskich Wiśniowiecka,
reprodukcja: http://muzeum-zamojskie.pl/

Urodziła się 27 kwietnia 1623 roku w Zamościu. Była pierworodną córką Tomasza Zamoyskiego i Katarzyny z książąt Ostrogskich. Wychowywała się głównie w Zamościu, chociaż wiele podróżowała z rodzicami po Polsce. Otrzymała staranne wykształcenie u profesorów Akademii Zamojskiej. Studiowała te same przedmioty, co jej brat Jan (Sobiepan), z filozofiąwłącznie.

27 II 1639 r. poślubiła Jeremiego Wiśniowieckiego, wnosząc mu olbrzymi posag – 700 000 zł).
W 1641 roku, na pogrzebie Konstantego Wiśniowieckiego, kiedy to rozpętała się awantura pomiędzy jej mężem Jeremim a Piotrem Szyszkowskim, a mało nie straciła życia, w ostatniej chwili od cięcia szablą osłonił ją biskup Jan Zamoyski. Podczas powstania Chmielnickiego wyjechała do Zamościa.Mieszkała w Krzeszowie a po śmierci męża (zm. 20 VIII 1651) powróciła do Zamościa.
Początkowo całkiem dobrze dogadywała się z Marią Kazimierą d’Arquien, żoną brata Jana Sobiepana Zamoyskiego. Z biegiem czasu stosunki te zaczęły się jednak pogarszać, za co Maria Kazimiera w korespondencji z Janem Sobieskim określa ją mianem „Basetli”. Konflikt przerodził się w otwartą wojnę po śmierci Sobiepana w wyniku sporu o majątek zmarłego. Chciała przejąć ordynację dla syna Michała; według plotek gotowa była nawet poślubić w tym celu Stefana Zamoyskiego.
Po elekcji Michała na tron polski zaangażowała się w politykę. Zmarła w Zamościu 17 IV 1672 r. Zgodnie z wyrażonym w testamencie życzeniem pragnęła spocząć w kolegiacie zamojskiej, została jednak pochowana w katedrze św. Jana w Warszawie.

Frytki historia prawdziwa :)

Źródło: http://www.muzeumzamoyskich.pl/

Natknęłam się kiedyś na ciekawy „dokument” - Menu przyjęcia weselnego Marii i Michała Zamoyskich z 1926 r. Moja uwagę przykuła jedna z pozycji – „pommes frites” czyli po prostu frytki. Frytki w menu z 1926 roku jako danie główne? Poszperałam wiec trochę w internecie i oto efekty owych poszukiwań:

Frytki po raz pierwszy pojawiły się w Belgii. Belgowie odkryli je przez przypadek w XVII wieku. Ich ulubionym daniem były małe smażone rybki, ale niestety w zimie, czasami trudno je było wyłowić. Belgowie znaleźli sobie zastępczy smakołyk, zamiast rybek zaczęli smażyć ziemniaki, które obierali i kroili tak, by kształtem przypominały właśnie rybki. Pierwszy bar z frytkami otwarto w 1857 roku w Belgii właśnie.

Nazwa „frytki” może mieć dwojakie pochodzenie. Podobno pierwszym sprzedawcą frytek był niejaki Fritz, którego belgijska gazeta nazwała „królem frytek”. A być może nazwa wzięła się od francuskiego słowa frités (od frire – smażyć). Frytki po angielsku nazywane są french fries, ale dzieje się tak tylko ze względu na to, że w Belgii oficjalnym językiem jest francuski. Do Stanów Zjednoczonych frytki zawędrowały dopiero razem z weteranami po I wojnie światowej. Ot taka historia... :)

środa, 26 marca 2014

Niedoszła żona Kościuszki - Anna z Zamoyskich Sapieżyna

Anna z Zamoyskich Sapieżyna,
reprodukcja: http://muzeum-zamojskie.pl/
Mój ulubiony temat czyli historia pań "z domu" lub "po mężu" Zamoyskich. Jako pierwszą przedstawiam Annę z Zamoyskich Sapieżynę.



Pisano o niej "wielkich cnót i rozumu pani", niewiasta "męskiego ducha". Urodziła się 1 sierpnia 1772 roku. Córka Andrzeja Zamoyskiego i Konstancji z Czartoryskich. Dzieciństwo i wczesną młodość spędziła w Zamościu i Klemensowie. Jej wychowawcą był Stanisław Staszic, który wykształcił w niej zamiłowanie do nauki. Jej matka Konstancja chciała zaręczyć ją z Tadeuszem Kościuszką, ale ks. Staszic wyperswadował jej to. Staszic natomiast gorąco poparł w staraniach o rękę Anny, Aleksandra Sapiehę i w 1793 roku odbyły się ich zaręczyny. Ślub odbył się w Klemensowie 10 lipca 1794 roku. Małżeństwo okazało się nieudane. Anna była zagorzałą wielbicielką Kościuszki, Aleksander służył Napoleonowi. Po upadku powstania listopadowego znalazła się na emigracji i związała się z obozem księcia Adama Jerzego Czartoryskiego. Dbała o finanse obozu Czartoryskich z tak wielkim zaangażowaniem, że historycy nadali jej miano "ministra finansów Hôtelu Lambert".

Skandal w siedemnastowiecznym Zamościu!

Proces, źródło: http://commons.wikimedia.org/
Elżbieta Hazówna była żoną Jerzego Paulego. 26 kwietnia 1657 roku Bazyli Rudomicz, w swoim Diariuszu, zapisał: Zdarzył się straszny wypadek: bezbożna [Elżbieta Hazówna][…] usiłowała otruć męża ze względu na swojego kochanka Jana Weiska. Trucizna była podana w pieczeni z gołębi. Pauli byłby niechybnie zmarł, gdyby trucizna nie została w porę zauważona […] Czas pokaże, jaka będzie kara za tak wielką i oczywistą zbrodnię […]; dnia 4 maja zapisał: Agnieszka mamka Hazówny […] została ścięta za podanie trucizny […]. Ukarano również chłostą zamieszaną w zbrodnię położną i złotnika, który kupił truciznę. Rozpoczął się spór o życie samej Elżbiety. 6 maja 1657 roku Rudomicz napisał: [Elżbieta] „Paulina” Hazówna przyjęła wiarę katolicką. Niech Bóg wszechmogący broni jej duszy i ciała od zguby, o co modlą się wszyscy chrześcijanie. Jedni wstawiają się za nią u j. ośw. [Jana Zamoyskiego], a matrony u j. ośw. [Gryzeldy Konstancji Wiśniowieckiej]; zaś 11 maja znalazł się następujący zapis: Pani [Elżbieta Hazówna] żona Paulego została uwolniona z aresztu i z wielkimi honorami zaprowadzona do jejm. pani starościny tyszowieckiej. Co ciekawsze ponad rok później, 29 sierpnia 1658 Rudomicz otrzymuje list od Elżbiety Hazówny, w którym informuje go ona o nieudanej próbie zamachu na nią, przeprowadzoną przez jej męża, Jerzego Paulego. Z dalszych zapisów wynika, że skazanie jej na śmierć mogło być sprawką Paulego, który chciał przejąć jej majątek.

"Odprawianie konferencji" czyli małe sam na sam...

Lawreince Nicolas - Le déjeuner en tête à tête, źródło: http://commons.wikimedia.org/


"Na złamanie wstydu młodzi ludzie mieli inny sposób: prócz salów i pokojów publicznych, dla całej kompanii otwartych, antreprenerowie zachowywali pokoje osobne pod swoimi kluczami. Kawaler umaskowany prosił o klucz do osobnego pokoju, dał od niego pięć, sześć i więcej czerwonych złotych powiadając, że chce w osobności wypić butelkę z przyjacielem lub w karty pograć. Antreprener nie wchodząc w roztrząsanie tego interesu-bo go dobrze rozumiał i był do niego ministrem-dawał klucz, kawaler osobę namówioną, pokręciwszy się z nią tam i sam po salach i pokojach otwartych, nieznacznie wprowadził do tego, od którego miał klucz, na który się zamknęli i odprawiwszy konferencją do kompanii powracali. To tylko było w redutach, co się złym i niegodziwym nazwać mogło, lubo nie wypadało z układu redut, ale szczególnym było wymysłem antreprenerów dla zysku swego i nie miało placu, tylko w jednej Warszawie, gdzie obszerne pałace dla redut najmowano. Inne wszystkie zabawy były uczciwe, a i ta, co za kluczem, tylko z samej suspicji za złą osądzona."

Fragment dzieła Jędrzeja Kitowicza pt. Opis obyczajów za panowania Augusta III.

Szlachta się bawi...

Uczta u Radziwiłłów  - A. Orłowski, źródło: http://commons.wikimedia.org/

"Wstawano późno, koło 11-ej, wnet bieżono na śniadanie. Normalny szlachcic posuwał sobie: łokieć suchej kiełbasy, półmisek zrazów z kaszą, dwa kapłony, zalewał to czterema butelkami wina węgierskiego i - dość! do obiadu nic już nie brał do ust.

Obiad zaczynał się o 12-ej w południe. Zasiadano przy długich wąskich stołach, przybranych w tafle zwierciadlane o złoconych brzegach. Pośrodku kupy konfitur i galaret ułożone w kolory i herby najdostojniejszych gości. Na tych słodyczach sterczały figurki porcelanowe i inne cacka.
Stale brakło naczynia; biesiadnicy wyciągali zza cholewy własne łyżki, talerze i noże - obtarłszy je wprzód w obrus - pożyczano grzecznie sąsiadowi. Wszyscy czuli się prawie na czczo, więc w milczeniu pałaszowano; na początek szła wazka barszczu z rurą, potem micha schabu z grochem, rynienka kapusty ze sztukamięsą... Książę Karol coraz to wołał płaczliwie:
- Panie kochanku, nic nie jecie, nie pijecie, niełaskawi...
- Zdrowie księcia pana! - odkrzykiwała szlachta, spełniając puchary i rada z przynuki.
Zaspokoiwszy nieco pierwszy głód, zwalniano tempo, urządzano atrakcje wesołe a dowcipne:
Młodzież popisywała się rozpłatywaniem indyka w powietrzu - co to było śmiechu, gdy się nie udało i ociekający tłustym sosem indyk padał - bęc na brzuch jednego z widzów; ktoś ucinał szablą szyjkę od butelki, ktoś brał naraz do gęby 3 jajka na twardo i połykał, ci rzucali zręcznie w damy kulkami z chleba - prosto za gors, najwięcej podziwu wzbudzały jednak popisy tęgich gardziołek.
Zwykły puchar zawierał dwie butelki wina, mistrzowie gardzili takim kieliszkiem i brali się do gąsiora co wyglądał na beczułkę. W pucharze takim mieściło się 5 butelek, a w jego nakrywce 3, wirtuoz opróżniał jednym haustem nakrywkę, zaraz potem dwoma łykami sam puchar i z gracją, przez serwetę, oddawał temu w czyje pił ręce. Entuzjazm powszechny. Gracka robota!
- Przedni ma spust!
- I trzeźwy! Tęga głowa, musimy go wybrać na posła! 
Starzy biadali, że to już nie te dobre, piękne czasy saskie. Wtedy za opróżnienie duszkiem takiego pucharzyska król dawał zasłużoną nagrodę: starostwo, pensję dożywotnią, order Orła Białego, dziś - kto co dostanie? Czasem rozczulony magnat da pierścień, albo konia - taki drobiazg za taki wyczyn! Oj ta młodzież obecna, jeszcze trochę, a jak chore babcie herbatę pić zacznie.
Na razie na tę katastrofę się nie zanosiło, wszyscy pili na umór, brzuchy pęczniały w oczach."

Fragment książki Karola Zbyszewskiego "Niemcewicz od przodu i tyłu".

Zamojska premiera Cyda

Cyd wg. Corneille'a
W 1661 roku w Zamościu odegrano słynną tragedię Corneille’a Cyd, w tłumaczeniu Andrzeja Morsztyna, stało się to na dwa lata przed premierą w królewskim teatrze w Warszawie! 12 lutego 1661 roku Bazyli Rudomicz, w swoim diariuszu, zapisał: "Na zamku w obecności j.ośw. Patronów [Marii i Jana Zamoyskich] oraz innych osób odbyło się przedstawienie […] Pokazano w nim dość jasno zmienność i niezdecydowanie kobiet w miłości." Również w Zamościu wystawiono w 1663 roku pierwszy polski dramat polityczny pt. Polska napadnięta przez Szwedów. Także jak widać swego czasu, Zamość teatrem stał, a w zasadzie po dzień dzisiejszy stoi, bo co roku, od prawie 40 lat na przełomie czerwca i lipca, można uczestniczyć w Zamojskim Lecie Teatralnym. :)

To zaczynam :)

Jestem zamojsko - roztoczańskim przewodnikiem "w krynolinach i aksamitach", gdyż wycieczki po Zamościu oprowadzam w strojach stylizowanych na modę historyczną. Sukni mam ponad 30 więc, każdego dnia miesiąca, niczym prawdziwa dama, mogę prezentować się w innej kreacji. Historia Zamościa i rodu jego założycieli - Zamoyskich, jest dla mnie niezwykle fascynująca i chciałabym aby jak najwięcej osób mogło ją poznać. Oprócz historii regionalnej interesuję się również historią kobiet i obyczajów. A że informacjami fajnie jest się dzielić z innymi, to Ci którzy zechcą do mnie zaglądać, będą mogli sobie tu poczytać o mieście idealnym - Zamościu, wyjątkowym rodzie Zamoyskich, magicznym Roztoczu, tajemniczej Lubelszczyźnie, niezwykłych kobietach, obyczajach i innych ciekawostkach. SERDECZNIE ZAPRASZAM :)